Tradycyjnie we wrześniu br. odbył się Rad “Pro Memoria”, upamiętniający zmarłych członków Klubu Turystycznego PTTK “Datajana” – założyciela Tadeusza Siedleckiego, “Datajana” (zm. 2002), Andrzeja Suchcickiego “Suchego” (2005), Waldemara Wandowicza “Dyzia” (2006), Beatę Skrzyńską (2011) i Rogera Groszyńskiego (2015). Co roku staramy się wyruszyć na pieszą trasę w okolicach Warszawy, rozpalić ognisko, powspominać.
Rajdy “Pro Memoria” są zwykle wielopokoleniowe – biorą w nich udział zarówno członkowie Klubu z długim stażem, jak i nowi adepci turystyki pieszej, którym zamiłowanie do wędrówek chcemy zaszczepić od najmłodszych lat. Tak też było i w tym roku. W rajdzie wzięło udział pięciu członków Klubu, całkiem już dorosłych, trzy zuchy z 281 Warszawskiej Gromady Zuchowej “Przyjaciele Małego Księcia” ze Stowarzyszenia Harcerskiego, którą to gromadę prowadzę w szkole przy ulicy Karmelickiej, i dwóch ojców zuchów. Pogoda dopisała, a na trasie, która wiodła zielonym szlakiem od pętli autobusu 520 przy ulicy Korkowej w Marysinie Wawerskim przez Rezerwat im. Jana III Sobieskiego z zachowanymi fragmentami Puszczy Mazowieckiej, a potem przez lasy Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, znaleźliśmy obiekt związany z 100. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Na wydmie na terenie Wesołej w 1937 roku ustawiono kamień z napisem: “Na polach Wawra i Zielonej w dniu 29 IV 1917 r. Józef Piłsudski, ucząc Polaków bić się za wolność, ćwiczył ochotnicze wojsko zebrane potajemnie w Polskiej Organizacji Wojskowej”. Obok kamienia umieszczono plansze z informacjami historycznymi – to już współcześnie. Po obejrzeniu kamienia i wystawy ruszyliśmy dalej i znaleźliśmy dogodne miejsce na ognisko. Kiełbaski się udały, a najstarsi członkowie Klubu wspominali początki naszej klubowej działalności – m.in. na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Obecny na Rajdzie jeden z prezesów Klubu, Robert Mazur, opowiadał, jak podczas wyprawy na Kaukaz opiekował się “wózkowiczem” – razem zdobyli Elbrus.
Warto i teraz stawiać wyzwania – przed Klubem i jego członkami, warto pokonywać własne słabości podczas wędrówek i wypraw. Doszedłszy do tego wniosku, daliśmy się Robertowi poprowadzić nieco skróconą w stosunku do zamierzonej trasą – do stacji SKM w Woli Grzybowskiej, skąd wróciliśmy do Warszawy.
Wszystkim, którzy wzięli udział w Rajdzie, a także tym, którzy w czwartek 27 września uczestniczyli we mszy w intencji zmarłych członków Klubu, a potem odwiedzili grób Tadeusza na Powązkach – bardzo dziękuję!
Anka Mieczyńska-Jerominek, organizatorka
Więcej zdjęć w Galerii